[Intro: Quebonafide]
Spróbuję, ale już mi się tak ciężko jakoś rapuje Trudno, nie wiem, ło
[Zwrotka 1: Quebonafide]
Wszyscy wokół są pijani i samotni
Każdy ciężko pracuje, żeby zostać bezrobotnym
Macki tych dzikich ulic mnie oplotły
Wiem dobrze o czym mówię, diabeł to mój pełnomocnik
Węże tylko czekają, by ukąsić
I chyba przez to trochę sam się czuję jak grzechotnik
(sssss) sam się czuję jak grzechotnik
(sssss) sam się czuję jak grzechotnik
Oprócz tych nocy z Tobą nie mam nic
Oni myślą, że chciałbym tu tylko jeść, spać, pić
A leżę na podłodze bez ruchu, martwy
Może powinienem znów odwiedzić Tel Aviv
Szósty zmysł to teraz kwit
Mógłbym o tym jeszcze nawijać parę płyt
Myślę czy myślisz o mnie, samotność jest jak płomień
Przy którym ciągle krążą właśnie takie ćmy jak my
(sssss)
[Zwrotka 2: Quebonafide]
Zawsze, kiedy myślę, że mam tego dosyć
Okеj
Wracam do domu klasą ekonomiczną
Bo nie wyglądam dziś na business class
Stabilizacja, niе, to mi nie wyszło
Zabieram graty, idę dalej w las
Moje ulubione drzewo wycięli piłą
Nie mam na nic czasu już, tylko na miłość
Nie mam na nic chęci już, tylko na miłość
A kolejny piątek tak jak pio pio
Wtedy mam ochote na [?]
Potem mam